wtorek, 2 czerwca 2009

Il pleut...



Il pleut
C'est malheureux
Il pleut depuis ce matin

Il veut
S'emparer de mon être
Sans paraître malhonnête

Il pleut
Dans ces gouttes de pluie
Mes doutes s'enfuient
Je ne m'ennuie plus
Il pleut
Mais ce n'est pas la pluie
Qui occupe mes nuits

Il pleut
C'est malheureux
Il pleut depuis ce matin

Il veut
Faire de moi une reine
Est-ce que j'en vaux la peine ?

Il pleut
Dans ces gouttes de pluie
Mes doutes s'enfuient
Je ne m'ennuie plus
Il pleut
Mais ce n'est pas la pluie
Qui occupe mes nuits

poniedziałek, 1 czerwca 2009

AIE




Jacek Kaczmarski
Legenda o Miłości

On ją dostrzegł nagle, ona go dojrzała
I świat im zniknął z oczu, jak z dmuchawca puszek.
Ciało - jak powietrza - zapragnęło ciała
I czujnie się jęły obwąchiwać dusze.
Tyle niepewności i odwagi tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę...

Liczyli razem gwiazdy, biedronki i ptaki,
Bo na siebie liczyć nie śmieli na razie.
Każdy gest - sygnałem, każdy uśmiech - znakiem,
Los - szyderczym szyfrem, astrologią wrażeń.
Tyle prawd przewrotnych i tajemnic tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę... [E]

Aż wręczył jej tulipan: prężny, łebski, gładki,
Purpurą nabrzmiały, jak płonącym mrokiem.
A ona na to róży rozchyliła płatki,
By spłynęły po nich życionośne soki.
Tyle tkliwych lęków w nieuchronnej sile!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę...

Misterium energii - wulkan, błyskawice,
Szramy po pazurach i chwalebne sińce;
Zachłanną bachantkę skrzesał z bladolicej,
Ona - z trubadura - swego barbarzyńcę.
Tyle zapamiętań i przebudzeń tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę...

Gniazdo i pisklęta, spełnione pragnienia,
Uznali więc, że teraz stać ich już na wszystko:
Za dnia naprawiali usterki istnienia,
Nocą przy kominku strzegli paleniska.
Tyle dobrej woli, próżnych trudów tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę... [I]

On ją zaczął zdradzać, choćby i w marzeniach,
Ona drżała - czując cudzych oczu dotyk...
Czas im siebie skąpił na wspólne olśnienia,
W bitwy się zmieniały codzienne kłopoty.
Tyle w nich oskarżeń i winy w nich tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę. [A]

I dopadł ich spokój. Ani się spostrzegli -
Już grzali zziębłe stopy, choć wygasł kominek.
I jeszcze z nawyku stare kłótnie wiedli,
Gdzie miłość błądziła, jak zbędny przecinek.
Tyle niespełnienia i przesytu tyle!
Ale już wiedzieli, że tylko przez chwilę...

Aż jemu się zmarło i ona w ślad za nim
Odeszła między gwiazdy, ptaki i biedronki.
Wszak byli na wieczność w sobie zakochani,
Nie cierpiąc nawet w kłótniach najkrótszej rozłąki.
Tyle było życia - konania w nich tyle...
Ani nie poczuli, że tylko przez chwilę.

sobota, 30 maja 2009

Coś Ty

Spokój nadal się rozprzestrzenia na wszystkie zapyziałe wioski. Szmery ustały, cała brać wzięła się do pracy nad powszechnym dobrobytem. Ku przyszłości! Ku nowym pokoleniom!
:)



"W naszej tradycji kontaktów między płciami,żeby doszło w ogóle do zalecanego przedłużenia gatunku, to na niego spada ogromny wysiłek, przekonania jej, że to ma sens a może nawet wiąże się z tym jakaś przyjemność. On musi stwarzać odpowiednią atmosferę, wyszkukiwać odpowiednie argumenty, rujnować się na potem nikomu niepotrzebne drobiazgi i prezenty. A przede wszsytkim przedstawiać się z jak najlepszej strony - co oznacza kłamać zaraz na początku związku.
Ona z kolei, według naszej tradycji, ma prawo na to reagować w sposób daleko nie zobowiązujący: spojrzeniami, uśmiechami, tym jak wygląda a przede wszystkim różnymi takimi półsłówkami - dowolnymi, które nic nie znaczą. On się musi domyśleć czy one coś znaczą, czy nie i oczywiście podkłada pod nie najróżniejsze treści - zupełnie niepotrzebnie, bo tak naprawdę one nic nie znaczą.
Co nie zmienia faktu, że kiedy już dojdzie do tego na czym mu tak bardzo zależało, to od tego momentu cała odpowiedzialność za związek spada na nią."

- Pójdź, najdroższa, na kolano -
Prawię frazą wyszukaną -
Nastał czas miłosnej kośby!
- Coś ty! - Ona na to - Coś ty!

(Jest w tym "coś ty" nutka wiotka,
Co radośnie nie dowierza,
Jakbym z domowego kotka
W drapieżnego wyrósł zwierza).

- Chodź, uniosę Cię daleko,
W nieskończoność pod powieką,
Gdzie nie dręczy świat nieznośny!
- Coś ty! - Ona na to - Coś ty!

(Jest w tym "coś ty" rękawiczka
W twarz ciśnięta mojej jaźni
I wyzwanie na policzkach:
Nie obiecuj, bo się zbłaźnisz!)

- Nie baw się figowym listkiem,
Wszak intencje moje czyste,
Serce szczere, cel niesprośny!
- Coś ty! - Ona na to - Coś ty!

(Jest w tym "coś ty" przyzwolenie,
Co sugestią za nos wodzi,
Że dążeniu i spełnieniu
Sprośna szczypta nie zaszkodzi).

- Lżej przez życia brnąć czeluście,
Gdy rozprasza mroki uśmiech
I przymierze żądz podniosłych!
- Coś ty! - Ona na to - Coś ty!

(Jest w tym "coś ty" wątek znany:
Ufność błoga i beztroska.
Dla latarni zakochanych
Czeluść życia to błahostka!)

Z drapieżnika znowu kotek
Mówię wreszcie, syt miłości -
Będzie z tego z dziesięć zwrotek;
- Coś ty! - Ona na to - Coś ty!

(Jest w tym "coś ty" zrozumienie
Smaku, co zasycha w ustach,
Pobłażliwość, smutku mgnienie
I nieprzenikalność lustra).

Ona śpi, a ja w rozpaczy:
Jedno "coś ty" - tyle znaczy!
Dożywocie niepewności!
- Coś ty! - szepce śpiąca - Coś ty!
Jacek Kaczmarski
http://willy696.wrzuta.pl/audio/50thzEBP08S/07._cos_ty_zaloty

środa, 27 maja 2009

Goethe - Małgorzata

Piotrze, faktycznie Goethe nie był taki zły :) Ale jak sam widzisz po tym fragmencie od Flauberta nie różni się on tak bardzo - gdyby pożył w kolejnym stuleciu pisałby równie wyuzdanie jak Francuzi i także wołał "Małgorzata to ja".

Zwracam uwagę na uderzające podobieństwo do "Jakżesz ja się uspokoję" Wyspiańskiego

Johann Wolfgang Goethe
Małgorzata przy
kołowrotku


Gdzież mój spokój,
Serce moje?
Już cię nigdy
Nie ukoję.


Bez miłego
Świat jest grobem,
Ach, bez niego
Żyć nie mogę.


Moja głowa,
Biedna głowa,
Poplątane
Myśli, słowa.


Gdzież mój spokój,
Serce moje?
Już cię nigdy
Nie ukoję.


Za nim patrzę
Przez okienko,
Za nim z izby
Biegnę prędko.


Jego postać
Tak wspaniała,
Ust i oczu
Piękność śmiała,


Jego słów
Czarowny strumień,
Uścisk rąk
I — pocałunek!


Gdzież mój spokój,
Serce moje?
Już cię nigdy
Nie ukoję.


Pierś ku niemu
Rwie się wciąż,
Ach, gdybym mogła
W ramiona go wziąć


I tak całować,
Jak bardzo chcę
I zacałować
Choćby na śmierć!

czwartek, 21 maja 2009

I.diota



"...Tęsknię, choć wiem nie powinienem,
Zostałem sam jak stoję z rozsznurowanymi butami
Mam pełen słoik słonych wspomnień o Tobie, o Tobie...
Pełen słoik wspomnień o Tobie.

Nie ufam więcej tak głęboko,
Nie będę stroił miny,
Wierność trudna jest widocznie,
Zdrada krótkowzroczna boli tak okropnie,
Tak okropnie, tak okropnie..."
Fisz, "Sznurowadła"

wtorek, 19 maja 2009

Love calls you by your name

Pan Cohen w najlepszym wydaniu.
Czas wyciszenia po burzach.
Ocenianie strat i początek prac remontowych.
Ku nowej lepszej przyszłości.

Leonard Cohen
Love calls you by your name.



Where are you, judy, where are you, anne?
Where are the paths your heroes came?
Wondering out loud as the bandage pulls away,
Was i, was I only limping, was I really lame?
Oh here, come over here,
Between the windmill and the grain,
Between the sundial and the chain,
Between the traitor and her pain,
Once again, once again,
Love calls you by your name.

niedziela, 3 maja 2009

Okrutna logika



Dużo za dużo wiesz o mnie
o mnie miły
dużo za dobrze mnie znasz

musisz mnie trochę zapomnieć
od tej chwili
liczę do trzech - rzucam czar

zapomnij o mnie miły
zapomnij mnie
zapomnij o mnie miły
zapomnij mnie

dużo za dużo o tobie
w mojej głowie
dużo za dużo w much snach

zanim się z tobą oswoję
tak się boję
liczę do trzech - rzucam czar

zapomnij o mnie miły
zapomnij mnie
zapomnij o mnie miły
zapomnij mnie

dużo mi z tobą za dobrze
z tobą miły
dużo za dobrze nam tak

znowu jest wszystko odwrotnie
od tej chwili
liczę do trzech - rzucam czar

pamiętaj o mnie miły
pamiętaj mnie
pamiętaj o mnie miły
pamiętaj mnie
pamiętaj o mnie miły
pamiętaj mnie...